-Alka - Krzysiek kucnął przy Tobie i ostrożnie ujął Twoje
ręce. -Spójrz na mnie - prosi łagodnie. Zagryzasz wargi i niechętnie na Niego
spoglądasz. -Ja Cię nie zostawię, rozumiesz? Zawsze przy Tobie będę, nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo - mówi i delikatnie ucałował Cię w dłoń.
-Grozisz mi czy obiecujesz? - śmiejesz się lekko, a po Twoim policzku płynie pojedyncza łza.
Krzysiek nie odpowiada, tylko uśmiecha się szeroko.
Jak to szło? A tak, wdech, wydech. Wdech, wydech. Wydech... Nie,
wdech. I teraz wydech.
Zaciskasz powieki, mimo to po Twoich policzkach płynie
kilka łez.
Obiecałeś...
To nie tak miało być. Miało być piękne. Miało się
wreszcie ułożyć. Dlaczego nie dałaś dojść mu do słowa? Dlaczego uniosłaś się
dumą? Dlaczego? Dlaczego...
Zamykasz oczy, a to znowu wraca, ta cała sytuacja. Każdy
szczegół jest tak realny, jakby za każdym razem wszystko rozgrywało się na
nowo, w zwolnionym tempie.
Krzysiek...
Jego przerażony krzyk, Twoje myśli o nadchodzącej
śmierci, silne odepchnięcie, mrożący krew w żyłach hałas. Jego ciało wylatujące
w powietrze, Twój krzyk. Jego ciało upadające kilka metrów dalej, tak jakby
ktoś rzucił szmacianą lalką…
Potem już wszystko dzieje się błyskawicznie.
W momencie trzeźwiejesz, podnosisz się i jak najszybciej podbiegasz do Niego. Klękasz przy nim, płacząc, ostrożnie bierzesz Jego rękę. Ściskasz ją lekko, błagasz, by nie umierał. Wszędzie jest mnóstwo krwi.
Uśmiecha się z trudem, w Jego oczach widzisz ból. Rusza ustami, szepcze coś. Pochylasz się, żeby słyszeć, co mówi.
-Kocham Cię, Aluś. Ale ona… ona…
-Ci, nie mów nic.
Ostrożnie przyciskasz usta do jego poranionej dłoni.
Zbiera się coraz większy tłum gapiów, słyszysz, że ktoś wzywa pogotowie,
-Tyle razy mówiłem Ci prawdę, a Ty myślałaś, że kłamałem. A gdy jeden, jedyny raz skłamałem, Ty uwierzyłaś. Dlaczego?
-Krzyś, nie zamykaj oczu, błagam!
Potem sygnał nadjeżdżającej karetki, ratownik wołający: Proszę się odsunąć. Ktoś odciąga Cię od nieprzytomnego Krzyśka. Ktoś inny zauważa, że Ty również jesteś ranna. Jeden z lekarzy zaczyna Cię opatrywać, ignorując Twoje krzyki.
-Zostaw mnie, zostaw! Zajmij się Krzyśkiem!
Przyjeżdża policja. Rosły mężczyzna odciąga ludzi i pyta, co się stało. Słyszysz krzyk, głos brzmi znajomo, ale dopiero po chwili uświadamiasz sobie, że to Twój tata woła Cię po imieniu. Podbiega do Ciebie, lekarz robi mu miejsce. Toniesz w jego ramionach, wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem. Całuje Cię w czoło.
-Spokojnie, Kochanie, już dobrze.
Kłamie. Nic nie jest dobrze. Krzyś umiera przez Ciebie na Twoich oczach, a Ty nie możesz nic zrobić. Płaczesz tylko i marzysz, by leżeć tam zamiast Niego…
Potrząsasz głową, chcąc odgonić bolesne wspomnienia. Powoli otwierasz oczy.
W momencie trzeźwiejesz, podnosisz się i jak najszybciej podbiegasz do Niego. Klękasz przy nim, płacząc, ostrożnie bierzesz Jego rękę. Ściskasz ją lekko, błagasz, by nie umierał. Wszędzie jest mnóstwo krwi.
Uśmiecha się z trudem, w Jego oczach widzisz ból. Rusza ustami, szepcze coś. Pochylasz się, żeby słyszeć, co mówi.
-Kocham Cię, Aluś. Ale ona… ona…
-Ci, nie mów nic.
Ostrożnie przyciskasz usta do jego poranionej dłoni.
Zbiera się coraz większy tłum gapiów, słyszysz, że ktoś wzywa pogotowie,
-Tyle razy mówiłem Ci prawdę, a Ty myślałaś, że kłamałem. A gdy jeden, jedyny raz skłamałem, Ty uwierzyłaś. Dlaczego?
-Krzyś, nie zamykaj oczu, błagam!
Potem sygnał nadjeżdżającej karetki, ratownik wołający: Proszę się odsunąć. Ktoś odciąga Cię od nieprzytomnego Krzyśka. Ktoś inny zauważa, że Ty również jesteś ranna. Jeden z lekarzy zaczyna Cię opatrywać, ignorując Twoje krzyki.
-Zostaw mnie, zostaw! Zajmij się Krzyśkiem!
Przyjeżdża policja. Rosły mężczyzna odciąga ludzi i pyta, co się stało. Słyszysz krzyk, głos brzmi znajomo, ale dopiero po chwili uświadamiasz sobie, że to Twój tata woła Cię po imieniu. Podbiega do Ciebie, lekarz robi mu miejsce. Toniesz w jego ramionach, wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem. Całuje Cię w czoło.
-Spokojnie, Kochanie, już dobrze.
Kłamie. Nic nie jest dobrze. Krzyś umiera przez Ciebie na Twoich oczach, a Ty nie możesz nic zrobić. Płaczesz tylko i marzysz, by leżeć tam zamiast Niego…
Potrząsasz głową, chcąc odgonić bolesne wspomnienia. Powoli otwierasz oczy.
Krzysztof Lijewski
7.07.1983 – 20.02.2013
Zginął śmiercią tragiczną.
„Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem.”
Te kilka zdań znasz na pamięć, jakby zastały wyryte także w Twoim umyśle. Już nie płaczesz, nie mrugasz, nie czujesz nic. Jest tylko wielka, przerażająca pustka, która niszczy Cię od środka. Wpatrujesz się w nagrobek, nie mogąc nawet na chwilę oderwać wzroku.
Zginął śmiercią tragiczną.
Zginął przez Ciebie, doskonale to wiesz. Gdybyś wtedy próbowała uciekać! Krzysiek nie rzuciłby się, żeby Cię ratować. Nie odepchnąłby Cię, sam nie wpadłby pod samochód. Ale było też jeszcze coś – gdyby mu na Tobie nie zależało, nie próbowałby Cię ratować.
Wiesz, że wraz z Jego śmiercią, jakaś część Ciebie także
umarła. Nadal nie potrafisz, nie chcesz pogodzić się z tym, że On nie żyje…
-Krzyś, jest tyle rzeczy, które chciałabym Ci powiedzieć…
Już nigdy z Nim nie porozmawiasz. Nie zobaczysz Jego cudownego uśmiechu. Nie powie Ci, że Cię kocha. Nie przytuli Cię, nie pocałuje w czoło. Nigdy więcej nie poczujesz Jego ust na swoich. Nigdy więcej nie poczujesz, jak to jest, kiedy jesteś dla kogoś najważniejszą osobą na świecie.
Ale nie to jest najgorsze.
Najgorsze jest to, że Krzyś już nigdy więcej się nie uśmiechnie. Nie zagra więcej żadnego meczu. Nie będzie rozmawiać z Marcinem, nie będzie już żartował z kolegami, nie wytnie im więcej żadnego numeru.
Nie zdobędzie więcej żadnego medalu, nie strzeli kolejnej bramki, nie będzie cieszył się po kolejnych wygranych meczach, nie będzie przeżywać porażek.
Nigdy więcej nie będzie stawiał sobie nowych celów, ani nie będzie do nich dążył. Nikomu nie poprawi humoru, nie oczaruje kibiców i dziennikarzy szczerymi wypowiedziami oraz celnymi ripostami.
Tylu ludzi nigdy nie zda sobie sprawy, jakim cudownym człowiek był Krzysztof Lijewski.
Zapalasz znicz i kładziesz go obok innych.
Podobno nie da się żyć bez powietrza. Ty wiesz jednak, że jest to możliwe.
---Krzyś, jest tyle rzeczy, które chciałabym Ci powiedzieć…
Już nigdy z Nim nie porozmawiasz. Nie zobaczysz Jego cudownego uśmiechu. Nie powie Ci, że Cię kocha. Nie przytuli Cię, nie pocałuje w czoło. Nigdy więcej nie poczujesz Jego ust na swoich. Nigdy więcej nie poczujesz, jak to jest, kiedy jesteś dla kogoś najważniejszą osobą na świecie.
Ale nie to jest najgorsze.
Najgorsze jest to, że Krzyś już nigdy więcej się nie uśmiechnie. Nie zagra więcej żadnego meczu. Nie będzie rozmawiać z Marcinem, nie będzie już żartował z kolegami, nie wytnie im więcej żadnego numeru.
Nie zdobędzie więcej żadnego medalu, nie strzeli kolejnej bramki, nie będzie cieszył się po kolejnych wygranych meczach, nie będzie przeżywać porażek.
Nigdy więcej nie będzie stawiał sobie nowych celów, ani nie będzie do nich dążył. Nikomu nie poprawi humoru, nie oczaruje kibiców i dziennikarzy szczerymi wypowiedziami oraz celnymi ripostami.
Tylu ludzi nigdy nie zda sobie sprawy, jakim cudownym człowiek był Krzysztof Lijewski.
Zapalasz znicz i kładziesz go obok innych.
Podobno nie da się żyć bez powietrza. Ty wiesz jednak, że jest to możliwe.
Początkowo to miał być przedostatni rozdział, ale zmieniłam zdanie i trochę jeszcze zostało do końca ;)
Zaskoczone? ;)
Nie martwcie się (albo się martwcie), to jeszcze nie koniec :)
Nie wierzę. Nie wierzę, że uśmierciłaś Krzyśka. Początkowo miałam nadzieję, że to tylko zły sen głównej bohaterki, że za chwilę się obudzi, a on nadal będzie obok. Pytanie, co dalej. Czy bliscy Lijewskiego będą obwiniać Alicję o jego śmierć? A może główna bohaterka będzie chciała "dołączyć" do ukochanego (choć ostatnie zdanie rozdziału raczej tego nie sugeruje).
OdpowiedzUsuńA Krzysiek poprzez swój czyn udowodnił, że naprawdę kocha Alicję. Szkoda tylko, że los jest taki niesprawiedliwy i sam musiał ponieść śmierć...
Pozdrawiam :*
Nie wierzę. Jak mogłaś to zrobić? To było tak strasznie smutne ;( Też na początku myślałam, że to zły sen ale niestety nie.
OdpowiedzUsuńCzekam na ten ostatni :)
Pozdrawiam ;**
No teraz to pięknie pocisnęłaś.
OdpowiedzUsuńŻe zamotałaś, to mało powiedziane.
Podejrzewam, że nikt się tego nie spodziewał, bo to był jednak główny bohater, a głównych bohaterów nie uśmierca się ot tak.
Ale plus za to zaskoczenie;)
Pozdrawiam.
[pnowakowski]
[niewyleczalnie]
Początkowo myślałam, że to opis jej snu. Do ostatniego zdania czekałam na kwestię "a potem się obudziłam", ale nic takiego nie ma.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! I jednocześnie niezwykle ciekawa co wymyślisz skoro piszesz, że zostało Ci trochę rozdziałów :D
Jeju, prawie się popłakała przy końcówce... To takie prawdziwe. Doceniamy drugą osobę dopiero wtedy, kiedy ją stracimy.
Rozdział ideolo ♥
Pozdrawiam :*
Krzysiu?
OdpowiedzUsuńZatkało mnie. Szczerze mam w oczach łzy. Nie tak sobie to wyobrażałam. Nie Krzyś, nie Alka..
I sama nie wiem, co mam napisać, bo jestem lekko rozbita.
Jak Ala sobie teraz poradzi? Kto będzie ją obdarzał najcudowniejszym uśmiechem na ziemi?
Ale skoro jeszcze nie kończysz, to znaczy, że jednak Alka sobie poradzi. Mam nadzieję. Nie zasługuje na więcej bólu.
Pozdrawiam ;*
Wooow, tego to się nigdy nie spodziewałam! Jak to tak teraz będzie bez Krzysia? :(
OdpowiedzUsuńO nie, nie... Tak nie będzie. Słyszysz! TO będzie tylko sen ( mówiłaś, że to fajny motyw :D) z resztą to nie ma spójności lekkiej z ostatnim rozdziałem. Dali sobie jakąś szansę. I powinni ją wykorzystać. Wiek nie będzie mieć jakiegokolwiek znaczenia. Znam wiele takich par, które są o dziwo szczęśliwe i na przekór każdemu idą dalej.
OdpowiedzUsuńPS. jestem, żyję - ale dopiero co skończyłam sesję i wiesz. Dopiero znalazłam chwilę, żeby skorzystać z komputera. Zawsze jak coś możesz podrzucić mi gadu to będziemy gadać i gadać :P
Buźka :*
Znalazłam dzisiaj tego bloga i jestem pod wrażeniem tego talentu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak późno znalazłam.
Pozdrawiam i czekam na następny
GosiaczeK
Okej, mam wrażenie, że prolog jest absolutnym zaprzeczeniem tego, co nam w tym rozdziale zaserwowałaś. Aż się do prologu wracałam, bo tam jest o jakimś gościu, co to ma na Alę zły wpływ i miejscowy monitoring rozważa, że Ala powinna spędzać czas z Krzyśkiem. No a on tam jest no!
OdpowiedzUsuńChociaż nie żyje. I w tym momencie to wszystko jakoś przestaje mi się ze sobą kłócić. Bo to, że on tam obok siedzi, nie znaczy, że musi być tam ciałem. I to, że ma wyrzuty sumienia bierze się z tego, że miał z nią być, a zostawił ją samą.
Z tym, że ja mogę oczywiście to wszystko straszliwie nadinterpretować, dopatrywać się trzeciego, piątego i dziesiątego dna i w ogóle wyczytywać między wierszami tego, czego tam absolutnie nie ma. Więc nie przejmuj się specjalnie moim chorym tokiem rozumowania. Po prostu musiałam gdzieś z siebie wyrzucić te moje przemyślenia.
No. To tyle. Buziak, kochana :***
Super rozdzial *.* czekam na kolejny! Zapraszam do siebie i czekam na twój komentarz :* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń