niedziela, 16 marca 2014

Chciałoby się zacząć jeszcze raz, chciałoby odnaleźć zmarnowany czas, utracony blask.



Początki były zwyczajne. Nic nie zapowiadało tego, co się miało wydarzyć.
Poznaliście się w jeden z najgłupszych i najbardziej oklepanych sposobów: wpadliście na siebie. W windzie. Ona z niej wychodziła, Ty wchodziłeś.
-Przep… - zamarła zaskoczona. Uśmiechnąłeś się lekko, widząc jej reakcję.  –Przepraszam – zreflektowała się i wyminęła Cię zmieszana.
Uśmiechnięty wszedłeś do windy. Nacisnąłeś odpowiedni guzik i odwróciłeś się w stronę drzwi. Uśmiechnąłeś się szeroko, widząc, że dziewczyna się za Tobą ogląda. Zarumieniła się, a Ty odczekałeś, aż drzwi się zatrzasnęły i wybuchnąłeś śmiechem. Niby taka głupota, a jak cieszy…
Drugi raz spotkaliście się kilka godzin później, ponownie wpadając na siebie w windzie. Tym razem to ona wsiadała a Ty wysiadałeś.
-Przepraszam – powiedziała zmieszana, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
-Znów na mnie lecisz – zaśmiałeś się. Spojrzała na Ciebie unosząc brwi. To, co pierwsze rzuciło Ci się w oczy, to jej duże, niebieskie oczy.
-To pan na mnie leci – zadarła głowę do góry, uśmiechając się cynicznie. Założyła ręce na klatce piersiowej, czekając na Twoją reakcję.
-Po pierwsze, nie jestem żaden pan, tylko Krzysiek. Po drugie to Ty mnie przeprosiłaś, więc to Twoja wina – przekomarzałeś się z nią.
-Przeprosiłam pa… Przeprosiłam Cię – poprawiła się – bo jestem wychowana, nie to, co niektórzy – uśmiechnęła się słodko, a Ty parsknąłeś śmiechem. Mimo iż w ogóle jej nie znałeś, już ją polubiłeś. Miała w sobie to coś, co sprawiało, że miałeś nadzieję, że to spotkanie nie będzie waszym ostatnim.
-W takim razie, uznajmy, że to była wina nas obojga, dobra? – kiwnęła głową z lekkim uśmiechem na ustach, a potem zagryzła wargi i speszona odwróciła wzrok.
-Miło było Cię poznać – powiedziała, spoglądając na Ciebie przelotnie. Potem wyminęła Cię i weszła do windy, nim zdążyłeś nawet zareagować.
-Jak masz na imię? – zawołałeś jeszcze za nią, gdy drzwi windy już się zasuwały.
-Alicja.
-Ciebie też było miło poznać, Alicjo – mruknąłeś pod nosem. Spojrzałeś na zegarek i zakląłeś, a potem wybiegłeś z bloku. Trener chyba Cię zabije, jak się spóźnisz.
Całą drogę myślałeś o dziewczynie. Nie mogłeś zrozumieć, co ona ma takiego w sobie, że po paru minutach rozmów z nią, nie potrafiłeś o niej zapomnieć. W jej zachowaniu było coś, co sprawiało, że naprawdę chciałeś bliżej ją poznać.
Na halę wpadasz spóźniony. Serio, świetnie zaczynasz. Pierwsze treningi w nowym klubie, a Ty już się spóźniasz. Wenta jest wściekły, ale nie bardzo się tym martwisz. Masz większe problemy – musisz wyrzucić z głowy wspomnienie niebieskich oczu Alicji. Gdy to Ci się nie uda, wtedy będziesz musiał przejmować się trenerem.
Z treningu wracasz wykończony. Wenta dał wam popalić, a Tobie w szczególności. Następnym razem będziesz musiał bardziej przyłożyć się do udawania, że interesuje Cię tylko trening. Ale przynajmniej dzięki Wencie mogłeś skupić się tylko na przygotowaniach do nowego sezonu i nic, żadne niebieskie oczęta, nie zawracały Ci już głowy.
Włóczysz nogami, jedyne o czym marzysz to sen. Wchodząc do bloku, kątem oka dostrzegasz znajomą postać. Sen natychmiast poszedł w zapomnienie. Odwróciłeś się na pięcie i ruszyłeś za Alicją. O ile, rzecz jasna, to była ona.
Skręciłeś w uliczkę, w której zniknęła, ale jej nie było. Dopiero po kilku minutach krążenia po osiedlu (oczywiście znasz je doskonale, jak własną kieszeń) trafiłeś na plac zabaw. Alicja siedziała na jednej z huśtawek…
Moment. Plac zabaw? To coś takiego tu w ogóle jest?!
Alicja siedziała na jednej z huśtawek z wielkimi białymi słuchawkami na uszach. Miała zamknięte oczy, odpychała się lekko nogami i kiwała głową w rytm muzyki. Uśmiechnąłeś się, widząc, jak nuci pod nosem.
Podszedłeś do niej i delikatnie dotknąłeś jej ramienia. Podskoczyła zaskoczona, otwierając oczy. Chwilę później krzyknęła wystraszona, tracąc równowagę. Zadziałałeś instynktownie – pochyliłeś się nad nią i złapałeś ją w pasie, potem ostrożnie sadzając na huśtawce.
-Dziękuję – powiedziała drżącym głosem, ściągnęła słuchawki i wyłączyła muzykę.
-Ja.. Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć – mówisz skruszony. Naprawdę jest Ci głupio.
-Nie szkodzi – uśmiechnęła się do Ciebie. Nieśmiało odpowiedziałeś tym samym.
Nieśmiało? Ty i nieśmiałość?!
Krzysiu, posłuchaj mnie uważnie. Daj sobie spokój z tą dziewczyną zanim nie będzie za późno.

---
Krótko, postaram się, żeby następny był dłuższy. 
Umówmy się, że to początek, a początki są najgorsze, dobra?
Asik, no właśnie Alicja nie do końca jest dorosła, bo jak się już zapewne zorientowałaś, akcja rozgrywa się w sezonie 2012/2013 :) ale tak musi być. 

4 komentarze:

  1. Krzysiek to taki mały, bezbronny chłopczyk w tym opowiadaniu póki co i sam nie wie co oczekuję, ale ciągnie go do Alicji. Alicja za to wydaję mi się taka nieśmiała i bezbronna i za to lubię twoich bohaterów, lubię jak piszesz więc bd czytać i czekam na kolejny dłuższy oraz zapraszam na mojego Krzysia
    jedna-historia-tysiace-ulic-i-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak. W stu procentach zgadzam się z czytelniczką powyżej, co do charakterów postaci w tym opowiadaniu. Na ręcznej to ja się wcale nie znam, więc będę się utożsamiała z takimi właśnie obrazami postaci :-) Spotkanie, jak spotkanie - przypadkowe, później jeszcze jedno i następne. Ciekawe tylko do czego one ich doprowadzą.

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh... Pierwszy rozdział :D
    I już sie spotkali. Obstawiam, że Ala zadziała na Krzysia swoją dziewczęcą nieśmiałością, bo inaczej nie nalegałby na to żeby ją spotkać. Chociaż ja na jej miejscu uderzyłabym gdyby ktoś mnie wystraszył - zazwyczaj tak robię :)
    Sama nie wiem co Ci mogę jeszcze powiedzieć i chyba sie wreszcie sie zamknę i poczekam na kolejny rozdział :)
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  4. No to tym bardziej małolata.
    Ale dobra. Różne kombinacje się w tym świecie trafiają, więc i tak mogła być bardziej drastyczna różnica wieku. Dużo bardziej.
    Bez wątpienia weszła Lijkowi do głowy ta dziewczyna, rozsiadła się wygodnie i wyjść nie chce. Jak to się rozwinie? Dobre pytanie. Nie sądzę, żeby miało to specjalne szanse na powodzenie. Ale kto wie. Mogę się mylić.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń